Teneryfa i Teide 2019

W dniu 4 marca 2019 wyruszyliśmy na najwyższy szczyt Hiszpanii położony na Teneryfie. Szczyt Teide jest wulkanem i wznosi się na wysokość 3718 m.n.p.m, jak dotąd jest najwyższym jaki zdobyliśmy (ale wkrótce to się zmieni). Szczyt zdobyliśmy następnego dnia około 6 rano. Pogoda w marcu na Teneryfie w pobliżu oceanu jest bardzo przyjemna, natomiast na szczycie a zwłaszcza przed wschodem słońca jest przeraźliwie zimno. Zimno dodatkowo potęgowane jest przez silnie wiejący, mrożący wiatr (członki odpadają). Szlak jaki wybraliśmy to ten z noclegiem w schronisku Altavista (noclegi zarezerwowałem i opłaciłem w Polsce) położonym na wysokości 3260 m.n.p.m. W cenie noclegu zawarte jest pozwolenie na wejście na szczyt. Schronisko jest dość specyficzne, nie ma wyżywienia, jest kuchnia, jadalnia i wieloosobowe pokoje. Dostaje się poszewki na „pościel”, którą rano zabiera się ze sobą. Jeśli chodzi o śmieci tak funkcjonują wszystkie schroniska w Hiszpanii (w Pirenejach) – Jeżeli dałeś radę przynieść coś z zawartością to dasz radę znieść pozostałości. Cóż można powiedzieć więcej. Jak zwykle było fajnie, choć mieliśmy mieszane uczucie czy ten kierunek wyjazdu jest dla nas, gdyż kojarzony jest głównie z plażowaniem. Na szczęście było przed sezonem a cała wyspa, którą zjechaliśmy cytrynką C3 okazała się bardzo fajna. Wynajęty apartament położony na wysokości 850 m.n.p.m w miejscowości Cruz de Tea był doskonale położony a właściciele przesympatyczni, z typowym dla Hiszpanów relaksowym podejściem do życia – tego nam Polakom z pewnością brakuje.

Wstęp

Dnia 8 września 2019 roku o godzinie 6.55 stanęliśmy na dachu Afryki. Szczyt Kilimandżaro, który należy do Korony Ziemi ma 5895 m.n.p.m. Mieliśmy fantastyczną ekipę (widoczną na jednym ze zdjęć w dalszej części relacji) z Tanzanii, Serengeti Joy Tours. Bardzo polecam tę Agencję, gdyż tworzą ją fantastyczne osoby nastawione pozytywne do świata (więcej zawarte zostanie w opisie – poniżej). Po zdobyciu naszego głównego celu spędziliśmy dwa wspaniałe dni na safari w dwóch parkach narodowych . Wyjazd bardzo intensywny i trudny ale tak spędzamy czas. Po przejeździe przydałby się tydzień wolnego na wypoczynek.

No i to byłoby na tyle che che. Tak można by było napisać na facebooku. Ze względu na fakt, że był to mój wymarzony wyjazd dla zainteresowanych opis w wersji nieco dłuższej zamieszczam poniżej.

Opis wkrótce

Pętla Izerska

W sobotę (8 czerwca 2019) zrealizowaliśmy zaplanowaną wcześniej trasę, kolejną pętlę górską na rowerach szosowych. Tym razem pętla obejmowała góry Izerskie. Początek oraz koniec trasy w Szklarskiej Porębie. Z punktu startu drogą nr 3 (Czeska Szosa) kierowaliśmy się w kierunku przejścia granicznego w Jakuszycach – Harrahov (pamiętam, że jako dziecko z rodzicami staliśmy tutaj około czterech godzin, czekając na przejazd – hm… to były dziwne czasy …. a teraz obawiam się, że zmierzamy wielkimi krokami do tych czasów, brrr…). W Czechach mijaliśmy kolejno malownicze miejscowości (mapa dołączona), jadąc drogami o dostatecznie dobrej nawierzchni asfaltowej oraz niekłopotliwym ruchem samochodowym. Ciekawe jest to, że po Czeskiej stronie są liczne hoteliki i knajpki dla cyklistów – przekłada się to na liczbę rowerzystów z Czech, Polski, Niemiec – u nas mamy jeszcze wiele do zrobienia w tej materii. Najtrudniejszy podjazd, chociaż stosunkowo krótki był do Świeradowa Zdrój (około 15% – uff – dobrze pamiętamy te przewyższenia z wcześniejszych wyjazdów na rowerach górskich). Ze Świeradowa Zdrój do Szklarskie Poręby było tylko 20 km, niestety 18 długich kilometrów prowadziło w górę o średnim nachyleniu od 3 do 6%, niby niewiele ale dało się to odczuć. Od znanego Zakrętu Śmierci (zdjęcie obowiązkowe) bajeczny zjazd do Szklarskiej Poręby (około 3 km) wprost na zasłużony posiłek i schłodzone piwo. Reasumując uważam, że trasa jest doskonała. Mam tylko wrażenie, że jechaliśmy ciągle pod górę, hm… zjazdów to nie pamiętam i chyba ich tam w ogóle nie było (oczywiście żartuję). Polecam!!!

Bieg Na Jawornik 2018

Wiele czytałem w internecie o biegach górskich. Nie miałem pojęcia od czego zacząć i jak się za to zabrać, aż natknąłem się na bieg na Wielki Jawornik. Bieg polecany zwłaszcza dla zaczynających swoją przygodę w tego rodzaju biegach. Dystans 21km i przewyższenie około 600m, z dzisiejszej perspektywy nie wydaje się jakimś specjalnym wyczynem. No ale wtedy, 7 lipca 2018 zaliczyłem pierwszy półmaraton w terenie górskim „Bieg Na Jawornik” w Górach Złotych. Przy okazji udało mi się namówić Ewę (żonę), żeby też spróbowała i pobiegła na 10km. Atmosfera imprezy niezwykle przyjazna, jak i całe miasteczko Złoty Stok.

Bezpośredni link do zawodów: http://biegnajawornik.pl/