Dzień 30 września – do Gorak Shep

Dzień 30 września zastał nas opadami śniegu – brr. Co będzie dalej jak tutaj tak zimno. Zjedliśmy spokojnie śniadanie i wiedząc, że jak zwykle nie mamy za daleko po prostu poczekaliśmy. W między czasie okazało się, że Gospodarz posiada Pulsoksymetr napalcowy pozwalający zmierzyć poziom tlenu we krwi. Z tabeli odczytałem, że na wysokości 5000m procentowa zawartość tlenu we krwi powinna zawierać się w granicach 75 – 80%. Teraz właśnie miało się okazać jak dobrze przystosowaliśmy się do wysokości. Wyniki uzyskane z pomiarów: Dominik – 91%, Janusz – 87%, Ewa – 85% i Nicole – 81%. Okazało się, że jesteśmy doskonale przystosowani co wzmocniło dodatkowo i tak silne morale grupy. Po drodze do Gorak Shep spotkaliśmy strażnika na koniu.

Niby było płasko i spokojnie, aż to nagle niewielki uskok (może 150 – 200m przewyższenia), na którym zrobiło się tłoczno i jakoś wszyscy strasznie się męczyli.

Ten odcinek okazał się mozolnym przeciskaniem się pomiędzy większymi lub mniejszymi kamieniami. Liczne zakosy dzieliliśmy z szerpami, turytami oraz jakami. Aż wreszcie wyłoniła się wioska Gorak Shep (5165m.n.p.m).

Na miejscu byliśmy około 10.20. Załatwiliśmy wyjątkowe „śliczne” pokoje (jeden nawet nie miał okna), rozpakowaliśmy się i ruszyliśmy do EverstBC.

Według przewodnika przejście z Gorak Shep do EBC i z powrotem trwa 6 godzin. My wyszliśmy o godzinie 11.00 a najważniejszy cel naszej całej wyprawy osiągnęliśmy o godzinie 12.30.

Dla mnie widok tego miejsca, o którym czytało się w książkach lub oglądało się w telewizji był zachwycający. Były łzy szczęścia i wzruszenia. Radości nie było końca. Zrobiliśmy chyba ze 150 zdjęć, każdy swoim aparatem i odwrót – do Gorak Shep.

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *