Dzień 2 października – Cho La Pass – do Tagnag

Poprzedniego dnia przeszliśmy więcej jak zwykle tutaj (w Himalajach). Wieczorem byliśmy bardziej zmęczeni co spowodowało, że doskonale spaliśmy – gdyby było trochę cieplej to byłoby perfekcyjnie. Rano, jak zwykle kawa, śniadanie i w drogę.

Po przebyciu kamienistej części podejścia zobaczyliśmy lodowiec, który prowadził na przełęcz. Najpierw trzymamy się lewej strony, widoczne nieliczne kopczyki. Później trzeba zejść na lodowiec. Lodowiec ten nie sprawia większych problemów ale nie ma wyraźnej ścieżki.

Idąc wyżej dochodzimy do miejsca, gdzie widać już przełęcz ale nie do końca widać jak na nią wejść. My poszliśmy lewą stroną – tak jak widać  zdjęciu poniżej. No i zdobyliśmy jedną z Trzech Przełęczy – Cho La Pass (5420m.n.p.m).

Zejście z przełączy okazało się również dość wymagające. Najpierw drobne i luźne kamienie a później ścieżka przez mękę – przez ogromne kamole.

I znowu do góry – uff. A stąd już tylko z górki.

Zdjęcie poniżej zrobiłem Dominikowi jak rozliczał się w restauracji. Różnica w wielkości jest widoczna gołym okiem. Tutaj, w górach większość tubylców tak właśnie wygląda.

No i nasz nocleg. Tutaj spotkaliśmy polkę mieszkającą na stałe w Niemczech, która opowiadała nam że organizowanie trekingów w himalajach jest jej sposobem na życie. Nic by w tym dziwnego nie było, gdyby nie dopytywała się mnie jak idzie się na przełęcz Cho La i jak tam wygląda. Poza tym z jej 8 osobowej grupy zostały już tylko 4 osoby z nią samą. Tragedia, jeśli jest więcej takich organizatorów trekingów i ktoś jeszcze za to płaci – czerwona kartka (albo lampka).

Dodaj komentarz

Twój adres e-mail nie zostanie opublikowany. Wymagane pola są oznaczone *