Dzień 23 września – dzień aklimatyzacyjny

Dzień 23 września rozpoczął się bez pośpiechu. Wiedzieliśmy, że zostajemy tutaj na jeszcze jedną noc. Postanowiliśmy zwiedzić miasteczko oraz wejść na grzbiety otaczających Namche Bazar wzniesień na wysokość około 3900m.n.p.m. posiedzieć, porobić zdjęcia i zejść.

Szkoła podstawowa w Namche Bazar

Dzień 24 września – do Tengboche

No cóż tak to chyba jest, że wysokie góry uczą cierpliwości. Cały poprzedni dzień spędziliśmy bez większego zmęczenia. Tak swoją drogą, to zdecydowana większość ludzi, którzy wchodzili z nami mimo tego, że tak jak my nie czuli żadnych dolegliwości związanych z wysokością została w Namche – wielka moc przewodników pisanych (to znaczy, że większość je jednak czyta). Rano wstaliśmy ochoczo, zjedliśmy śniadanie i po godzinie 8.00 wystartowaliśmy do Tengboche (wg przewodnika mieliśmy 3h 30min). Powyżej miasta, przy młynku modlitewnym ruszamy zgodnie z drogowskazami.

Teraz zaczynają się ukazywać rewelacyjne widoki na najwyższe szczyty górskie.

Dochodzimy do wioski Kjangjuma, gdzie wielu turystów zatrzymuje się na lunchyk. My jednak idziemy dalej i zatrzymujemy się dopiero na dnie doliny, przed wiszącym mostem na rzeką Duth Koshi. Po przejściu na drugą stronę rzeki czeka nas monotonne 750 metrowe podejście do Tengboche.

Przejście przez bramę i jesteśmy w Tengboche.

Tengboche Monastery.

Ciekawy człowiek, który siedział sobie na kamiennej ławce.

Nasz nocleg, za który nie płaciliśmy. Gospodyni wiedziała o nas, gdyż nasz gospodarz z Namche Bazar jest jej mężem. Nocleg, jak wszystkie tutaj (dość specyficzne) są skromne ale sala dzienna była bardzo przyjemna i ciepła.

Dzień 25 września – do Shomare

Dzień 25 września, zgodnie z przewodnikiem miał być kolejnym dniem aklimatyzacyjnym. Postanowiliśmy jednak przemieścić się do przodu – do Shomare (4020m.n.p.m).

Ostatnie zdjęcie w Tengboche i w drogę.

W oddali widać nasze dzisiejsze miejsce odpoczynku i noclegu – Shomare.

Tego dnia Jedna z naszych Pań (Nikole) wykazywała początki „przeziębienia” oraz pogorszenie samopoczucia.

Dzień 26 września – do Dingboche

Wiedząc, że do naszego dzisiejszego celu – Dingboche (4410m.n.p.m) mamy niedaleko zjedliśmy spokojnie śniadanie i około 9.15 ruszyliśmy w drogę.

Poniżej Jak na wzgórzu.

Poniżej, w oddali Dingboche. Przewodniki na tym etapie proponują dwie miejscowości: Petriche oraz Dingboche. Dochodzi się do nich podobnie ale Dingboche jest położone wyżej o 150m od Petriche. Z tego powodu wybrałem to miejsce – lepsze warunki aklimatyzacyjne.

Na miejsce dotarliśmy o godzinie 10.45 więc było bardzo wcześnie. W jednej z poprzednich wiosek , gdzie zatrzymaliśmy się na kawkę oraz lekki posiłek otrzymaliśmy od gospodarza wizytówkę lodgy prowadzonej przez jego syna w Dingboche. Odszukaliśmy ją i okazało się później, że była to jedna z dwóch najlepszych lodgy w jakich spaliśmy na całej trasie. Lodga nazywa się Himalayan Culture Home Lodge – Polecamy.

Zgodnie z założeniami naszej trasy tutaj właśnie mieliśmy spędzić 2 kolejne noce. Z uwagi na rozwijające się przeziębienie (Chorobe wysokościową) Rada starszych, Nasz Lekarz wyprawowy oraz pacjentka zdecydowaliśmy na szybkie leczenie. Nikol do końca dnia została w łóżku. My natomiast zaliczyliśmy wyjście aklimatyzacyjne do Chhukung (4730m.n.p.m). Wiedzieliśmy, że jest tam „polskie miejsce” Chorten upamiętniający Polaków (między innymi Jerzego Kukuczki), którzy zostali w górach zdobywając południową ścianą Lhotsy.

Niestety nie wszyscy doszli do celu. Dla Ewy 750m przewyższenia tego dnia okazało za dużo i musiała szybko zmykać niżej. Z późniejszej relacji Ewy wynika, że w pewnym momencie zaczęło kręcić się jej w głowie oraz nastąpiło, coś w rodzaju „zobojętnienia”. Po zejściu niżej wszystkie objawy ustąpiły. Wieczór spędzony w przyjemnej i ciepłej sali.